Forum Forum poświęcone fińskim skokom narciarskim

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Finowela
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum poświęcone fińskim skokom narciarskim Strona Główna -> Fińska kadra
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aino
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lidzbark Warmiński

PostWysłany: Czw 17:10, 15 Lis 2007    Temat postu:

Super Smile. Więc czekamy Smile.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silva
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:41, 17 Lis 2007    Temat postu:

Sad troche mi się to przedłuża, ale dzisiaj npewno się ukaże, już siedzę i przepisuję na Worlda
:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aino
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lidzbark Warmiński

PostWysłany: Sob 22:44, 17 Lis 2007    Temat postu:

Pisz, pisz Very Happy Czekam i mam nadzieję, że mnie też uda się potem coś dopisać xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anja
Administator
Administator



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Sob 22:55, 17 Lis 2007    Temat postu:

Ja również chciałabym coś napisać, bo planuję rozwój swojego wątku z Arttu Lappi Smile. Karci dzisiaj (niestety) nie będzie, bo wyjechała do Gdańska.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silva
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:57, 17 Lis 2007    Temat postu:

Smętnie wpatrywała się w ekran telewizora. Obrazy zmieniały co chwilę swoje barwy, wprowadzając ją w lekki trans. Do oczu napłynęły łzy. Chciała płakać, nie chciała żyć... „Byleby uciec daleko, daleko za morze chociażby...”
- Za morze – szepnęła.
- Sylwia, mówiłaś coś ? – do rzeczywistości obudził ją głos jej ojca, który nagle pojawił się w drzwiach wielkiego salonu – Nieważne. Mam dla ciebie. To od mamy... – odwróciła gwałtownie głowę w jego kierunku.

(kilka godzin wcześniej)

Sylwia siedziała w ławce z Juulią. Nie rozmawiały choć lekcja była luźniejsza – z resztą jak każda matematyka z Nikunenem. Flegmatyczny nauczyciel potrafił przez dziesięć minut rozwiązywać arcytrudne zadanie z trygonometrii przy tablicy, w międzyczasie mażąc działanie kilkanaście razy, gdyż wynik nigdy nie zgadzał się z odpowiedziami za końcu podręcznika. Ktoś dopiero po kilku minutach raczył zlitować się nad już lekko spoconym profesorem i z wielkim „bananem”, jak miewała w ten sposób Juulia nazywać szeroki uśmiech triumfu, podpowiedział nauczycielowi:
- Panie profesorze, patrzy profesor na złą tabelę odpowiedzi ... – w klasie zapadła momentalnie cisza, nikt nie śmiał wybuchnąć śmiechem, oczywiście „soczyście ziarnistym”, gdyż zakłopotany Fin mógłby popełnić wiele głupich rzeczy, np.: delikwentowi oraz współtowarzyszom wstawić ocenę najgorszą, bez jakiejkolwiek możliwości poprawy. Nikunen niezdarnie podrapał się po czubku nosa, po czym stwierdził, że to od początku była podejrzana sprawa i zadał ten przykład do zrobienia w domu. Rozpoczął następny etap w lekcji, czym było rozwiązywanie dalszych zadań. W klasie znów zaczęły się rozmowy, każdy powrócił do swoich wcześnie przerwanych spraw...
***
Ville siedział na nudnej matematyce, przyglądając się co chwila Sylwii. Zastanawiał się jaką ona w sobie kryje tajemnicę, i skąd też w Finlandii ktoś nadał jej imię Sylwia, a nie np.: Silva. Przecież nigdy nie rozmawiali o tym kim są, skąd pochodzą. Niby byli dobrymi przyjaciółmi, ale teraz odniósł wrażenie, że w ogóle się nie znają... Potęgowało to jej tajemnicze spotkanie a Arttu w parku. Wiedział też, że tylko ona mogła mu pomóc w relacjach damsko-męskich, była w końcu odmiennej płci i wiedziała bardzo dobrze co lubią kobiety... Tak bardzo nie chciał skompromitować się w oczach Karci. Postanowił zagadać Sylwię teraz na długiej przerwie... Nagle dostał olśnienia: „Profesor tyle męczy się przy tablicy, a kartki po prostu pomylił”.
- Panie profesorze...
***
„Nie kocham go przecież!”
Sylwia pisała to zdanie w języku polskim na kartce od początku lekcji. Juulia rzucała na nią oraz na zapełniającą się drobnym, maczkowatym pismem kartkę co chwilę badawcze spojrzenie. Ta nieznośna między nimi cisza musiała się kiedyś skończyć, ale dziewczyna nie wiedziała kiedy ją przerwać. Problem rozwiązał Ville, przywracając cały klasowy świat do rzeczywistości:
- Panie profesorze... – nawet Sylwia odsunęła od siebie kartkę i błędnym wzrokiem spojrzała na blondyna.
***
Anja siedząc w szkolnej ławce nie potrafiła się skupić na lekcji. Myślała tylko nad tym, jak poznać lepiej relacje Arttu z Sylwią. Być może była zazdrosna, a być może była to zwykła ciekawość, w każdym bądź razie Anja wiedziała, że czasu jest zbyt mało, aby pozwolić sobie na zwłokę. Obok niej siedział zdezorientowany od kilku dni w całej sytuacji Denis. Kochał swoją dziewczynę, ale kompletnie nie wiedział co było przyczyną pogorszenia ich świetnych do tej pory relacji. Będąc człowiekiem wyrozumiałym zgonił to na problemy typowo kobiece, a jak wiadomo mężczyznom lepiej się do nich nie wtrącać... Denis żył póki co w błogiej nieświadomości.
***
Zadzwonił dzwonek na przerwę, a wszyscy wyrwali się ze swoich miejsc do wyjścia. Anja szybko zaczepiła przekraczającego próg drzwi od sali Arttu.
- Możemy porozmawiać? – spytała najmilej jak umiała, Arttu spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem po czym się uśmiechnął:
- Oczywiście...
***
Sylwia trzymała w ręku książki i kierowała się w kierunku swojej szafki. Usłyszała za sobą pisk hamowania adidasów, a po chwili głos Villego:
- Musimy pogadać...
***
Denis przyglądał się odchodzącym razem Anji i Arttu. Poczuł w sercu pewne ukłucie, ale zaraz odezwała się myśl, że miłość to przede wszystkim zaufanie. Poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę, odwrócił się i zobaczył powalający na „deski” wzrok profesora Ahonena. Uśmiechnął się niepewnie, pytając:
- Tak panie profesorze?
- Denis musimy poważnie porozmawiać o twoim ostatnim sprawdzianie. Proszę za mną...
***
Sylwia i Ville siedzieli na trybunach szkolnego boiska, zajadając się drugim śniadaniem. Prawie nie rozmawiali, a przecież Ville nie tak dawno chciał tej rozmowy. Brunetka długo nie wytrzymała i przez swoją naturalną ciekawość spytała:
- No więc? Będziemy tak siedzieć w milczeniu?
- Yyyy ... – Ville wiedział o czym chciał pogadać, ale nie wiedział w jakie słowa ubrać pierwsze najważniejsze zdanie – Przypadkiem widziałem ciebie i Arttu w parku... – Sylwia uśmiechnęła się odwracając głowę w stronę boiska, na którym mieli trening piłkarze. To było miłe, że wreszcie zaczął pytać, a nie to ona musiała sama opowiadać o swoich problemach.
- To był czysty przypadek, że tam się spotkaliśmy, ale prawdą jest, że coś nas łączy. Nie wiem jak to nazwać, ale to jest coś podobnego do tego co łączy ciebie i mnie... – Sylwia przerzuciła swój wzrok na Villego, teraz jego jasne oczy przyglądały się badawczo każdym najmniejszym ruchom jej ciemnych oczu. Widział w nich niepewność, odczuł nawet w jej głosie, że po prostu jest coś nie tak.
- Jesteś pewna, bo ja patrząc na ciebie, odnoszę inne wrażenie... Sylwia, Sylwia... Skąd takie imię?
- Zmieniasz temat – uśmiechnęła się do niego, w duszy ciesząc się, że może nie chce ciągnąć dalej tej rozmowy – ... moja mama jest Polką. Wyszła za Fina, ale od pięciu lat są rozwiedzeni. Mama wróciła do Polski, a ja zostałam z ojcem...
- Acha. Nie no ja wrócę do przerwanego tematu. Sorry, ale jak tak często mam...
- Nic nie szkodzi. – przerwała, w duchu żałując, że nie może mu po prostu opowiedzieć o sobie.
- Więc jak jest z tym Arttu? – spytał.
- Nijak. Bo widzisz ja sama nie wiem.
- A co z Janne?
- Już od kilku tygodni nie jesteśmy razem...
- Dlaczego ja nic o tym nie wiem? – spytał z pretensją w głosie, przerywając jej.
- Nie pytałeś...
- Cholera! – syknął przez zęby.
***

Anja i Arttu siedzieli na ławce naprzeciwko szkoły. Arttu czuł się trochę nieswojo, zważywszy na fakt, że zauważył, że Anja po prostu się do niego przymilała.
- Arttu, nie wiem jak to się stało, że ze sobą zerwaliśmy....
- A ja wiem. – uśmiechnął się, ale nie był to wredny uśmiech. Arttu z dnia na dzień czuł się pogodzony z faktem, że Anja go po prostu zdradziła.
- No tak, chodzi o Denisa. Nie wiem czy się myliłam co do moich uczuć względem niego, czy jak ... Sama już nic nie wiem. Wiem tylko jedno, czasami za tobą tęsknię.
- Anja... – Arttu głęboko westchnął, i dyskretnie zaczął się rozglądać wokół siebie, czy przypadkiem nie ma w pobliżu Denisa. Nie chciał psuć ich związku. Nie byłby w stanie.
Ona lekko przybliżyła swoją głowę do jego twarzy, on czuł zapach jej włosów, a po plecach przeszły mu ciarki. Gdyby nie myślał o Denisie, bez wątpienia pocałowałby ją.
- Coś się między nami popsuło? – spytała z rozczarowaniem w głosie.
- Nie. Mieliśmy przecież zostać przyjaciółmi i niech lepiej tak zostanie. Anja nie skacz z kwiatka na kwiatek, bo pewnego dnia zostaniesz po prostu sama...
- Myślałam, że jeszcze mnie kochasz...
Arttu patrzył jej w oczy. Chyba też tak jeszcze myślał... Do niedawna. Dopóki nie poznał lepiej Sylwii. Niby ona kogoś już tam miała, ale w sumie nie byli razem. Miał jakieś szanse i chciał o nią walczyć.
- Anja lubię cię i chcę byśmy pozostali przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Tak będzie najlepiej...
- Ok.. Przepraszam, zachowałam się jak ostatnia idiotka.
- Nic nie szkodzi. Nie przejmuj się, zapomnijmy najlepiej o całej sprawie. Ja tez kilka razy zachowałem się jak idiota, a ty o tym po prostu zapomniałaś. Jesteśmy kwita.
Uśmiechnęli się do siebie.
- To dobrze, a słuchaj jeżeli jesteśmy już przyjaciółmi to powiedz mi co cię łączy z Sylwią?
- Póki co to, co ciebie i mnie... Przyjaźń.



Sylwia siedziała w domu i czytała krótki list mamy. Pisała coraz rzadziej i coraz krócej. Zapraszała ją do Polski na święta. Gdyby nie Arttu, Sylwia może by i odmówiła, ale teraz czuła, że najlepiej będzie po prostu uciec... Daleko od niego, aby nie zauważył, że ona po prostu się w nim zakochała. Tak po prostu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anja
Administator
Administator



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Sob 23:24, 17 Lis 2007    Temat postu:

-------
Anji nie było dzisiaj w szkole. Właściwie nie wydałoby się to dziwne, bo przecież każdy mógł zachorować, ale właśnie tego dnia klasa dziewczyny pisała sprawdzian z jej ukochanego przedmiotu - matematyki. Zdziwienie wszystkich było tym większe, iż pola figur płaskich oraz objętości brył przestrzennych to jej ulubiony dział.
- Arttu, nie wiesz, co dzieje się z Anją? - zapytał po pierwszej lekcji Denis.
- Nie, ale przecież to Ty powinieneś to wiedzieć. Ja nie jestem już jej chłopakiem - zauważył.
- Ostatnio coś się jej stało. Sam nawet nie domyślam się, o co jej tak naprawdę chodzi.
- Nie martw się, nie tylko ty - odpartł Arttu, po czym poklepał Kornilova po ramieniu, zaś potem odszedł.
- Kobiety....... - powiedział z dezaprobatą Denis.
-------
- Anja? Co się z Tobą dzieje? - pytała wyraźnie zaniepokojona Karcia.
- Jestem po prostu strasznie chora.
- Przecież świetnie Cię znam. Nawet gdybyś miała czterdzieści stopni gorączki, przyszłabyś na sprawdzian z matematyki - zażartowała koleżanka.
- Widocznie nie znasz mnie tak świetnie, jak sądziłaś - odpowiedziała dziewczyna, będąca wyraźnie w koszmarnym nastroju.
- Chodzi o Arttu? Słyszałam, że ostatnio z nim rozmawiałaś.
- Widzę, że przed Tobą nic się nie ukryje. Plotki w naszej szkole rozchodzą się z prędkością światła - Anja była wściekła na cały świat, na wszystkich, nawet na samą siebie, nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek czuła się taka samotna, chociaż świetnie wiedziała, że otaczało ją wielu ludzi, na których zawsze mogła liczyć.
-------
Dzwonek do drzwi wybudził Anję z głębokiego snu. Dziewczyna szybko włożyła szlaflor i pobiegła, aby otworzyć niespodziewanemu gościowi.
- Karcia? Co Ty tutaj robisz? - nie wierzyła własnym oczom. Jej koleżanka pofatygowała się żeby ją odwiedzić.
- Przecież nie mogłam Cię pozostawić samej sobie, prawda? Denis bardzo się o Ciebie martwi. Nie odbierałaś jego telefonów, więc pomyślał, że nie masz ochoty na rozmowę z nim.
- Wcale tak nie jest. Dzisiaj po prostu nie czułam się na siłach żeby pójść do szkoły. Chodźmy do mojego pokoju.
-------
- Ja chyba nadal go kocham - powiedziała po chwili milczenia Anja. - To nie jest tak, że, jak to ujął Arttu, "skaczę z kwiatka na kwiatek". Lappi był moim pierwszym chłopakiem. Nie tylko z tego względu nadal łączy nas coś wyjątkowego. Sądzę, że on nadal mnie kocha, ale nie chce mi tego powiedzieć ze względu na Denisa. Wczoraj czułam jego zapach, prawie mnie pocałował, ale w ostatniej chwili się cofnął. Kiedy wczoraj razem ze sobą rozmawialiśmy, wciąż rozglądał się, szukając wzrokiem mojego chłopaka. Dzisiaj oglądałam zdjęcia z wakacji, które spędziłam wraz z Lappim w Zakopanem. To były najpiękniejsze chwile mojego życia - Anji na chwilę załamał się głos. Karcia usiadła bliżej niej i zaczęła ją pocieszać. Widziała, że od dłuższego czasu cierpi z powodu rozstania z Arttu. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że tak bardzo. W tej chwili zdała sobie sprawę, jak musiała kochać Lappiego (Denis był jej jednak również niezwykle bliski). Była to miłość trudna, ale najpiękniejsza, jaką kiedykolwiek widziała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karcia13511
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

PostWysłany: Nie 18:39, 18 Lis 2007    Temat postu:

Kurczątka moje... świetnie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silva
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:51, 20 Lis 2007    Temat postu:

Denis postanowił poradzić się Sylwii co w związku z dziwnym zachowaniem Anji robić. Umówił się z nią któregoś niedzielnego popołudnia, pod pretekstem wypicia wspólnie kawy.
- Widzę kuzynie, że jesteś w nie-sosie – bezlitosny wzrok Sylwii przeszywał człowieka na wskroś. Powłoka dla niej była przeźroczysta, widziała bardzo dobrze co siedzi w duszy każdego.
- Hmm, chyba skłamałbym gdybym stwierdził, że jest inaczej.
- To opowiadaj. Cos z Anją?
- Tak, oddala się ode mnie. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Już czasami w ogóle nie pokazuje się w szkole.
- Choruje? – spytała marszcząc brwi.
- Tak twierdzi. Już nawet Arttu pytałem czy coś wie, ale stwierdził, że nie...
- Gadałeś o niej z Arttu? – przerwała mu z czystej ciekawości.
- Tak, a dlaczego miałbym tego nie robić?
- Bo on ją kocha... – te ostatnio słowa sprawiły, że przeszył jej serce ostry ból. Tak on kochał Anję, a Sylwia musiała cierpieć. Kochała z dnia na dzień coraz bardziej tego sympatycznego, niebieskookiego bruneta tak bardzo, że pragnęła tylko jego szczęścia.
- Myślisz, że ją kocha? Ja odniosłem wrażenie, że jest inaczej...
- Bo on to bardzo dobrze ukrywa – wtrąciła. Czuła, że napływają do jej oczu łzy. Denis zauważył lekko oszklone oczy Sylwii i spytał:
- Stało się coś?
- Ni e, nic... – odwróciła od niego wzrok, wolała nie patrzeć mu w oczy. Denis wydawał się jednak nic nie zauważać, bo spytał Sylwię całkiem o inną sprawę, a raczej była w jego głosie nutka błagania.
- Czy mogłabyś porozmawiać z Anją?
Serce Sylwii zaczęło szybciej bić – chyba ze zdenerwowania, ale dziewczyna odpowiedziała w miarę spokojnym tonem, nieśmiało uśmiechając się:
- Oczywiście...
***
Harri w absolutnej ciszy przygotowywał się do treningu. Obok niego siedział Arttu, uśmiechając się od ucha do ucha. Niedaleko nich mocował się z zapięciem kombinezonu Ville.
- Arttu coś ty taki uśmiechnięty? – Harri widząc rozpromienienie na twarzy Lappiego, czuł, ze musi go o to spytać, gdyż od niedawna, a raczej od dnia, w którym pokomplikowało się wszystko z Anją, uśmiech nieczęsto gościł na twarzy bruneta.
- Chyba się zakochałem... – Ville słysząc to spojrzał w stronę Lappiego.
- Z tego co wiemy, kochasz Anję – Harri przewrócił oczami, patrząc znacząco w kierunku Larinto.
- Kochałem – Arttu mocno zaakcentował to słowo w trybie przeszłym.
- Kochałeś? – Ville chyba z wrażenia zadał głupie pytanie, robiąc przy tym dziwne skrzywienie ust.
- Nie słyszałeś idioto? Już mu minęło! – Harri spojrzał na blondynka złośliwym wzrokiem.
- Oj przestań Olli, mnie też by to zatkało ... – Arttu starał się załagodzić sytuację.
- Czyli czekaj, przekalkulujmy to raz jeszcze. Kochałeś kiedyś Anję.
- Tak, kochałem.
- Teraz ci minęło?...
- I kto tu robi z siebie idiotę? – mruknął pod nosem Ville, a Harri rzucił mu zabójcze spojrzenie.
- Tak. Minęło mi.
- Więc kogo teraz kochasz?
- Chyba kochasz... – wtrącił, przewracając oczami Ville, za co Harri szturchnął go łokciem w ramię.
- Sylwię.
Jasny i ciemny blondyn spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Trudno było określić, którego z nich mina była głupsza.
- Czekaj, czekaj. Mówisz o kuzynce Denisa? – Harri złapał Arttu za ramiona, tak jakby chciał wytrząsnąć z niego wszystkie informacje.
- Tak. – Arttu uśmiechnął się promiennie, a w tym czasie Ville podrapał się po głowie.
- Ty, Ville Sylwia nie jest z Havu? – Harri trzymając nadal Arttu w dziwnej pozycji, odwrócił się w stronę blondyna.
- Już nie są – Arttu ze stoickim spokojem wyprzedził Villego w odpowiedzeniu na skomplikowane pytania Rovaniemczyka.
- W sumie Janne i Sylwia nigdy nie afiszowali się ze swoim związkiem, więc się nie dziwię, że po prostu nikt nie zauważył, że nie są ... już ze sobą. – Ville mówiąc to patrzył w czubek swoich butów. Głupio mu było przyznać się kolegom, że w rzekomej przyjaźni z Sylwią nie wypaliło stwierdzenie, że przyjaźń łączy przede wszystkim zaufanie. Już sam nie wiedział czy Sylwia nie powiedziała mu tego, bo mu ni e ufa, czy tylko z powodu sklerozy.
***
Sylwia stanęła niepewnie przed drzwiami domu Anji. Złapała głęboki oddech i mocno zapukała kołatką. Po chwili usłyszała kroki i drzwi otworzyły się. Stanęła w nich znana jej z widzenia ze szkoły jakaś dziewczyna. Sylwia nie widząc co robić podała jej rękę i powiedziała:
-Jestem Sylwia.
- Joanna, miło mi.
- Mi również. Czy tutaj mieszka Anja?
- Tak, wejdź. – Asia uśmiechnęła się do niej i gestem ręki zaprosiła do środka.
***
Denis złapał się na tym, że potrafił już tylko od kilku dni siadywać ze zdjęciem ukochanej Anji i wpatrywać się w nie godzinami. Tęsknił za nią. Kochał ją. Nie wyobrażał sobie dalszego życia bez niej. A ona tak po prostu wymykała mu się z rąk... A on nie mógł tego zatrzymać.
***
Pierwsze co rzuciło się Sylwii w oczy to zaczerwieniona twarz Anji. Nie miała zielonego pojęcia co działo się teraz w jej życiu. Sylwii intuicja działa tylko na rodzinę i nikogo z poza niej. Była zła na siebie, że nie starała się nawet wczuwać w jej sytuację, może było to spowodowane tym, że Arttu kochał Anję, a nie ją, a przynajmniej on tak jej do tej pory mówił.
- Cześć, wpadłam cię odwiedzić bo... zauważyłam, że nie ma cię w szkole od kilku dni. – Sylwia zaczęła niepewnie, bała się przeszywającego wzroku Asi, która była przy nich cały czas. Anja wpatrywała się w podłogę, chyba wstydziła się swoich łez. Ale ufała Sylwii, tamta wydawała jej się tego godna. Gdyby to brunetka wiedziała, na pewno byłaby wobec niej śmielsza, a tak obydwie bawiły się w odgrywanie dramatycznych scen na deskach życia.
***
Arttu wysłał smsa do Sylwii z wiadomością, że chciałby się z nią spotkać. Wstrzymywał się od napisania słów: dlatego, że po prostu się za nią stęsknił. Wiedział, że ona go unika, a gdyby to napisał, wtedy i być może próbowałabym wykręcić się od spotkania jakimiś głupimi wymówkami. Sylwia odpowiedziała po kilkunastu minutach, musiała znaleźć odpowiedni moment, aby urwać się do kibla. Wstydziła się tak po prostu przy dziewczynach wyciągnąć komórkę i odpowiedzieć na smsa. Dostał odpowiedź, że mogą...
***
- Denis jest synem siostry mojej mamy. Gdy moja mam poznała mojego ojca, moja ciocia była już w drugim miesiącu. Dwa miesiące po tym jak na świat przyszedł Denis, urodziłam się ja. Moja mam wyprowadzając się z Polski, wzięła ze sobą swoją kuzynkę, która ze względu na to, że nie znała ojca swojego dziecka, musiała wyprowadzić się z Rosji. Wiecie, plotki itd... Fin, który ożenił się z moją ciocią zgodził się być ojcem Denisa. Nigdy nie rozmawiałam z nim, czy chciałby poznać swojego biologicznego ojca, nawet nie wiem czy to jest możliwe... Wiem tylko to jaki jest mój kuzyn oraz jak bardzo cię kocha... Nie wiem co jest między wami, nie wiem czy się pokłóciliście czy co, ale wiem jedno, nie warto zaprzepaścić tak wielkiego uczucia jakie was łączy. – Anja patrzyła Sylwii głęboko w oczy. Sylwia nie znała jej myśli, ale widziała zbierające się do oczu łzy. Asia wyszła gdzieś na chwilę, zostawiając je same.
- Nie wiem już kogo kocham bardziej, Arttu czy Denisa – Anja odważyła się otworzyć przed ta praktycznie nieznaną jej dziewczyną. Sylwia nieśmiało usiadła koło niej i objęła ją ramieniem. Nie chciała jej niczego sugerować, bo była w tej sytuacji obiektywna. Kochała Arttu. Westchnęła i pozwoliła się nowej przyjaciółce wypłakać na ramieniu. Sama już wiedziała co zrobić...
***
Harri chodził zamyślony po pokoju. Nie potrafił się na niczym skupić. Przed oczami miał lekko wystraszoną twarz Asi, którą tak bardzo kochał. Powiedział jej co do niej czuje i chyba został odrzucony. Co chwilę przystawał i wpatrywał się w swoje odbicie w lustrze. Widział w niej niewyspanego Olliego, który był na siebie wściekły.
- Idiota. Idiota do kwadratu ! – wściekle rzucił poduszką w lustro. Na szczęście nic się nie stało. A potem upadł na kolana i ukrył twarz w rękach. – Teraz nie będzie chciała cię znać, wystraszyłeś ją ... – mówił sam do siebie. Zmęczenie spowodowane ciężkim treningiem oraz nieprzespaną nocą spowodowało, że bezwiednie osunął się na podłogę i leżąc na plecach wpatrywał się w coraz bardziej zamazujący się mu przed oczami sufit – Ale ja ją kocham ...
***
Asia parzyła w kuchni herbatę dla dziewczyn. Była już od kilku godzin w domu przyjaciółki, specjalnie dla Anji zerwała się z lekcji Małysza. Było jej smutno. Nie wychodziło jej z Harri, który ją kochał, a ona go chyba też. Jej przyjaciółka już sama nie wiedziała co chce od życia. Była również jak ona zagubiona w morzu trosk, które zalało ja niespodziewanie. Chciała w tej chwili iść do Olliego i powiedzieć mu co czuje, tak jak on zrobił nie tak dawno. Ale bała się, albo wstydziła. Coś sprawiało, że nie potrafiła mówić... Zatykała się. Dlatego też unikała Harriego, by nie zobaczył w jej oczach smutku, a jak już była w jego towarzystwie to starała się być naturalna. Ale już powoli czuła, że nie potrafi. Zbyt bardzo go kochała. Usłyszała kroki i w drzwiach stanęła Sylwia. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
- Ja już będę lecieć. Trzymaj się. – pomachała jej na pożegnanie, a Joanna odwzajemniła. Zauważyła w jej oczach pewien smutek.
- Wszystko dobrze? – spytała.
- Tak, tak ... – Sylwia najwyraźniej chciała ją spławić. Przestraszyła się, że ta nieznana jej dziewczyna może rozszyfrować jej uczucia, jej myśli... – Ja już pójdę.
I wyszła. Asia jeszcze chwile stała z kubkiem w ręku i zastanawiała się nad tym co zobaczyła w oczach tej brunetki. Po chwili wróciła do rzeczywistości i poszła do pokoju Anji.
***
Arttu zapukał do drzwi wielkiego domy Sylwii. Otworzyła mu jakaś kobieta w czarno-białym kostiumie, zapewne była to pokojówka.
- Dzień dobry, ja do Sylwii.
- Proszę, wejdź.
Chłopak rozglądał się po wielkim korytarzu z kopułą. Zastanawiał się, jak taka dziewczyna mogła żyć w takim wielkim domu. Z tego co wiedział, Sylwia mieszkała sama z ojcem. Nagle na schodach pojawiła się zdziwiona jego widokiem brunetka.
- Przecież mieliśmy się spotkać w parku...
- Ale postanowiłem oglądnąć twój dom. No no, nigdy nie mówiłaś, że masz nadzianego ojca.
- Nie wiem czy jest się czym chlubić. Przez to bogactwo moja matka zostawiła mojego ojca... – mina Lappiego trochę zrzedła. Podszedł do dziewczyny i objął ją swoim ramieniem. Czuł szybkie bicie jej serca, jej piękny zapach przyprawiał go o dreszcze na całym ciele. Delikatnie odsunęła go od siebie, a on zobaczył lekki rumieniec na jej twarzy. Uśmiechnął się...
***
Sylwia wprowadziła gościa na poddasze. Tam znajdował się jej wielki apartament. Było jej głupio, bo dom był praktycznie pusty, poza pokojówką i kucharką, które były na dole. Stanęła przy biurku tyłem do Arttu, nie miała zielonego pojęcia po co chciał się spotkać. Wtedy poczuła jego ręce na swojej talii, odwróciła lekko głowę i zamknęła oczy, musnął ją lekko w szyję. Drżała... Było jej dobrze w jego objęciach. Wiedziała, że nie powinna, ale nie potrafiła się powstrzymać. On tyle dla niej znaczył. Odwróciła się w jego stronę i patrzyła mu prosto w oczu. Wtedy on wziął w swoje ręce jej mała twarz przybliżył swoje usta do jej ust. Nie protestowała. Pocałował ja wpierw delikatnie, a ona zanurzyła swoje dłonie w jego włosach...
***
Asia wracała od Anji. Było jej żal swojej przyjaciółki. Przy niej zapominała o swoich problemach z Harrim. Nie mogła powstrzymać się od myśli, aby pójść w tej chwili do niego i po prostu z nim porozmawiać. Gwałtownie skierowała w ulicę prowadzącą wprost do jego domu. Ze zdenerwowania trzęsła się cała. Nie wiedziała co mu powie, gdy stanie z nim twarzą w twarz.
***
Sylwia nagle odsunęła Arttu od siebie.
- Nie mogę...
- Dlaczego? – Arttu nie wiedział co siedzi w umyśle jego przyjaciółki. Nie zauważał walki, która stacza rozum nad pragnieniami.
- Powinieneś pogadać z Anją... o tym co łączyło was w przeszłości.
- Ale to już skończone. – Arttu najwyraźniej nie był zadowolony z tego, że Sylwia wracała do jego przeszłości z Anją .
Dziewczyna spuściła na dół wzrok. Nie wiedziała czy się przyznać, że rozmawiała z Anją, czy po prostu milczeć. Postanowiła zrobić to drugie. A Arttu stał tak przed nią zdezorientowany. Kochał ją i wiedział, że ona go też. Ale nie mógł ją zmusić do tego związku. Odrzuciła go, tak jak kiedyś Anja. Tylko, że to było inne odrzucenie... Z miłości?
***
Modliła się w duchu, aby drzwi otworzył jej Harri. Ucieszyła się na jego widok, gdy to właśnie on stanął w progu swojego domu. Spojrzał na nią zaspanym i zdziwionym wzrokiem.
- Cześć... co ty tu... – nie dokończył, bo Asia chwyciła go za bluzę i przyciągnęła do siebie. Pocałowała mocno i zdecydowanie. Cała się trzęsła, ale wreszcie zrobiła coś spontanicznie i wcale o dziwo się tego nie wstydziła. Uśmiechnął się a ona odwzajemniła. Nie dał jej dłużej marznąć. Utonęła cała w jego ramionach... Całowali się tak długo aż zabrakło im tchu, a potem on złapał ja za rękę i wprowadził do domu...


dzisiaj troche tego dużo, troche dramatyzmu. Powiem szczerze, że pisząc to mam wrażenie, że piszę scenariusz "mody na sukces" etc, ale nie wiem jak wy, ale ja się przy tym nawet dobrze bawię Wink pozdrawiam :* czekam na wasz ruch Wink szczególnie anji i karci, bo za Asię odbębniłam całą brudną robotę Wink :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aino
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lidzbark Warmiński

PostWysłany: Wto 15:05, 20 Lis 2007    Temat postu:

Cytat:
dzisiaj troche tego dużo, troche dramatyzmu. Powiem szczerze, że pisząc to mam wrażenie, że piszę scenariusz "mody na sukces" etc, ale nie wiem jak wy, ale ja się przy tym nawet dobrze bawię Wink pozdrawiam :* czekam na wasz ruch Wink szczególnie anji i karci, bo za Asię odbębniłam całą brudną robotę Wink :*

Kochana, nawet nie wiesz, jak ja Ci dziękuję za odwalenie tej "brudnej roboty" Very Happy Teraz wypada coś dopisać Very Happy Ale kurczę, jeszcze raz dziękuję :*
Odcinek cudny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silva
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:06, 20 Lis 2007    Temat postu:

*czerwieni się*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anja
Administator
Administator



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Pią 10:59, 23 Lis 2007    Temat postu:

-------
Po 7 dniach nieobecności, Anja powróciła do szkoły. Nikt, poza jej najbliższymi przyjaciółkami, nie wiedział co działo się z nią przez ten czas, a ona nie miała ochoty nikomu się zwierzać. Uznała, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Postanowiła, że skończy z Arttu raz na zawsze. Dziewczyna nie chciała żyć przeszłością, poza tym równie mocno co Lappiego kochała Denisa. Właśnie o nim starała się teraz myśleć.
- Hej- powiedziała Anja na widok Kornilova niemal zmuszając się do uśmiechu.
W odpowiedzi dostała pocałunek od swojego chłopaka, który najwyraźniej był uradowany jej powrotem do szkoły.
Po pierwszej lekcji - matematyce, na której Anja znajdowała się w swoim żywiole szczerze porozmawiała z Denisem. Wszystko sobie dokładnie wyjaśnili i kiedy dziewczyna chciała powiedzieć, że już nic nie stanie im na przeszkodzie, Kornilov oznajmił coś, co po prostu ją zamurowało.
- Jak to wyjeżdżasz do Rosji? - Anja nie mogła w to uwierzyć. Nie dość, że ostatnio straciła Arttu Lappi, teraz los odbierze jej najbliższą osobę na świecie.
- Moi rodzice dostali tam świetną propozycję pracy. Przecież możesz pojechać ze mną. Ewentualnie będziemy się nawzajem odwiedzać. To jeszcze nie nasz koniec - naprawdę bardzo Cię kocham i nie chcę stracić.
- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytała Anja, która nadal nie mogła uwierzyć w słowa swojego chłopaka.
- Wyjeżdżam jutro. Chciałem powiedzieć Ci już tydzień temu kiedy się dowiedziałem, ale nie odbierałaś moich telefonów.
- Słucham? Czyli to moja wina? Jak zwykle wszystko na mnie! Nie pomyślałeś, że po prostu chciałam być sama?
W tym momencie zadzwonił dzwonek, który nakazał dokończyć rozmowę na następnej przerwie.
-------
Po w - f - e Anja ponownie spotkała się z Denisem. Ich rozmowa była już spokojna, bo dziewczyna podczas lekcji wyżyła się na Plamenie Konstantinovie, który swoją drogą prawie nie wyrzucił jej z sali gimnastycznej. Anja, która zdążyła już oswoić się z myślą, że nieuchronnie zbliża się koniec jej związku z Kornilovem, postanowiła dzisiejsze popołudnie poświęcić właśnie Rosjaninowi. Chciała nacieszyć się każdą chwilą spędzoną w jego towarzystwie. Chciała, aby zapamiętał ją jak najlepiej. Nie myślała o tym, co będzie dalej. Cieszyła się bowiem tym, co jest teraz i właśnie na tym postanowiła się przede wszystkim skupić.
-------
Następnego dnia, w sobotę Anja pożegnała się z Denisem na lotnisku. Odprowadziła go najdalej, jak mogła. Przez cały czas, podobnie jak Kornilov, płakała. Nie chciała rozstania z nim. To tak bardzo ją bolało.
- Dlaczego właśnie ja? - pytała w duchu samą siebie.
Całe popołudnie dziewczyna postanowiła spędzić na nauce, która była najlepszym sposobem na ucieczkę od problemów, smutków oraz zmartwień. Oprócz tego uczenie się ją odprężało. Wiedziała, że jedynie w taki sposób może przestać myśleć o swoim chłopaku, lądującym już zapewne w Rosji. Poza tym musiała nadrobić zaległości.
- Tak bardzo chciałabym się komuś wypłakać.
-------


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
silva
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 12 Wrz 2007
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:13, 23 Lis 2007    Temat postu:

Sylwia spodziewała się tego prędzej czy później, że rodzice, a w szczególności mama Denisa, która jest Rosjanką, będzie chciała wrócić do ojczyzny o pokazać się wszem i wobec. Wiedziała, że będzie tęsknić za kuzynem, tym bardziej, że do Rosji ojciec na pewno jej nie zabierze, tym bardziej matka, która stworzyła już własną rodzinę na zachodzie Polski, i do Rosji miała po prostu za daleko. Uwielbiała spędzać z nim czas, uwielbiała go słuchać i mu się zwierzać. Nie wiedziała co tak naprawdę czuła w tej chwili Anja, która powinna najbardziej być z zaistniałeś sytuacji niezadowolona. Sylwia bała się konfrontacji z Anją, przecież dla niej odrzuciłam miłość Arttu. Teraz powoli zapominała o zdarzeniach sprzed tygodnia. Następstwem tego była kartka do mamy z wiadomością, że ma zamiar przyjechać na święta do Polski...
***
Harri już milion razy dotykał najmiększych pod słońcem włosów. Na jego kolanach siedziała Asia, która trzymała w ręku podręcznik od historii. Razem jakoś o wspólnych siłach próbowali uczyć się na sprawdzian. Z okien dobiegł śmiech dziewczyny. Harri nie pozwalał jej się skupić całując ja raz po raz w szyję... Asia śmiała się, a on przytulał ją jeszcze mocniej do siebie. Nie mógł uwierzyć, że była jego... Teraz. Jutro... Za oknem zaczął padać śnieg. Obydwoje zerwali się do oknami po drodze gubiąc parę zeszytów i nieszczęsny podręcznik...
W radiu w całej Finlandii zaczęła lecieć piosenka, krzepiąca serca wszystkich...
Love, love is a verb
Love is a doing word
Fearless on my breath
Gentle impulsion
Shakes me, makes me lighter
Fearless on my breath

Teardrop on the fire
Fearless on my breath

Night, night, infinite air

Black flowers blossom
Fearless on my breath
Black flowers blossom
Fearless on my breath

Teardrop on the fire
Fearless on my

Water is my eye
Most faithful mirror
Fearless on my breath
Teardrop on the fire
I've a confession
Fearless on my breath
Most faithful mirror
Fearless on my breath

Teardrop on the fire
Fearless on my breath

You're stumbling in the dark
You're stumbling in the dark.

Sylwia wyjrzała przez okno. Zobaczyła pierwsze płatki śniegu, a w sercu poczuła radość. Pierwsze pozytywne uczucie od tygodnia. W domu panowała cisza. Włączyła radio...

Anja słysząc słowa piosenki zatęskniła za Denisem. Chciała by ją przytulił, pocałował. Jeszcze raz i jeszcze raz... Siedziała na parapecie okna i z upodobaniem wpatrywała się w puch, który powoli szczelnie okalał swoimi ramionami ziemię. Po policzku spłynęła łza... I kapnęła cichutko na jej kolano.

Arttu oderwał na chwilę zmęczone oczy od podręczników. Jego uwagę zwróciła biel w całkowitej ciemności. „Wreszcie” – szepnął. Włączył radio i natrafił na wolną piosenkę. Zamknął oczy i poczuł zapach jej włosów... Kochał ją... Pragnął.

Larinto siedział na krześle i jak zahipnotyzowany wsłuchiwał się w muzykę, dobiegającą z radia. Do kuchni wbiegł jego młodszy brat, krzycząc od progu, że na dworze pada już śnieg. Spojrzał na niego błędnym wzrokiem, ale malec tego nie zauważył i pobiegł dalej oznajmić resztę domowników... że śnieg już jest, już jest... Ville natomiast nie myślał o śniegu a o...

Karcia za wszelką cenę starała się, aby młodzi wojownicy nie wybiegli wprost na świeży śnieg w samych piżamach. Od półgodziny daremnie starała się położyć chłopców do łóżka. Byli przecież wojownikami i zły potwór w postaci Karci nie był im straszny. Dziewczyna oparła się o ścianę, a wokół niej biegali rozkrzyczani chłopcy. Janne i Tii nie było w domu. Na darmo było straszenie, że zadzwoni zaraz po ojca, który wróci z romantycznej z mamą kolacji i wyciągnie pasa...


Finlandia z minuty na minutę coraz bardziej znikała pod pierzyną puchowego śniegu. Szukała miłości, uciekała przed samotnością, ukrywała swoje żale i ból... Kochała i tęskniła... Krzyczała po cichu. W cichości tłumiła krzyk. Ciemność i ciemność... I marność i marność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anja
Administator
Administator



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Pią 20:09, 23 Lis 2007    Temat postu:

Świetny odcinek Smile. Ja chcę więcej Smile. Więcej Arttu Lappi Smile.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
karcia13511
Mistrz Świata
Mistrz Świata



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

PostWysłany: Pią 21:24, 23 Lis 2007    Temat postu:

- Będziemy lepić bałwanka i będziemy rzucać śniezkami i... – Karcia z uśmiechem wysłuchiwała monologu brata. Udało jej się wreszcie skłonić starszego z młodych wojowników do położenia się. Za to młodszy wciąż biegał niczym młoda sarenka.
- Zaraz cię złapię i rzucę na księżyc! – zawołała, biorąc go na ręce. Jeśli miała w plecach jakiś dysk, to z pewnością go zgubiła, bo Michał swoje ważył.
- Nie, nie mozes! – zaprotestował.
- Zakład? – spytała żartobliwie, po czym dodała po polsku. – Myślisz, że jesteś fajny?
- No. – oznajmił dumnie mały, także w najczystszej polszczyźnie.
Karolina lekko rzuciła brata na puchową pościel, serdecznie się śmiejąc.
- No, herosie, kładź się, bo święty Mikołaj już na ciebie patrzy. – szepnęła mu do ucha. – Przeczytam wam bajkę, chcecie?
- Tak! – zakrzyknęli. – A o czym?
- O Czerwonym Kapturku.
Mogła być z siebie zadowolona, bo dzieci ucichły. Czytała, powoli i spokojnie, starając się nudzić jak mogła. Okazało się, że ma niewątpliwy talent pedagogiczny, – gdy doczytała opowiastkę do końca, bracia spali. Zostawiła zapaloną małą lampkę i przeszła do kuchni. Tam wzięła jabłko z koszyka i zaczęła spokojnie je zajadać, patrząc na płatki śniegu wirujące za oknem. Właśnie kończyła owoc, gdy otworzyły się drzwi i do domu wkroczyli jego gospodarze.
- Cii... – uciszyła ich dziewczyna, bo byli w doskonałych humorach. – Nawet nie wiecie, przez co przeszłam, zanim te potwory zasnęły!
- O to nam chodziło. – oznajmił Janne, pomagając żonie zdjąć płaszcz.
- Widzę, że wieczór się udał. – zagaiła, przyglądając się im z ukosa.
- Oczywiście.
- Skoro okazujecie taki entuzjazm, to może ja przejdę się na spacer, a wy róbcie, co macie robić, hę?
- Dlaczego jej się wszystko tak dziwnie kojarzy? – spytała Tiia, patrząc na męża ze zdumieniem.
- Ja nie wiem. Trzeba inaczej wychowywać to dziewczę, bo nam zdemoralizuje młodsze potomstwo.
- W każdym razie ja idę na spacer. – oznajmiła Karcia. Potrzebne wdzianka ubrała ekspresowo.
- Tylko nie zapomnij szalika!
- Okej, okej.
Wyszła poza teren posesji i zaczęła iść w podskokach niczym swawolne, beztroskie dziecko. Mroźne powietrze sprawiało, że czuła się lepiej: ostatnimi czasy była przemęczona. Oddychała pełną piersią, czując, jakby systematycznie wypełniano ją gazem rozweselającym. Zupełnie niespodziewanie dla siebie wybuchnęła perlistym śmiechem i podskoczyła radośnie.
Po raz kolejny objawiła się beztroska Karci. Rozpoczynając swoje dzikie tańce nie pomyślała o tym, że chodniki mogą być śliskie. Straciła równowagę i wylądowała na oblodzonym chodniku.
- Cholera! – wrzasnęła po polsku. Spróbowała wstać, ale natychmiast padła na ziemię z lekkim okrzykiem bólu.
- Coś się stało? – usłyszała głos nad sobą.
Ujrzała Ville Larinto, który pochylał się nad nią i przyglądał się z wyraźną troską.
- Nie wiem. – jęknęła. – Zdaje się, że zwichnęłam nogę...
- Poczekaj, pomogę ci wstać. – podniósł ją za ramiona. Karcia ustała na prawej nodze i syknęła z bólu.
- Oj, faktycznie coś sobie zrobiłaś. Zaczekaj, coś poradzimy...
Karolina pojęcia nie miała o tym, że tak drobny chłopak może mieć tyle siły. Wziął ją na ręce, niczym pan młody (wspaniale jej się skojarzyło, nie ma co) przenoszący świeżo poślubioną żonę przez próg.
- No, kochana, teraz trzeba będzie cię donieść do domu. – zaśmiał się.
- Dasz radę? – zaniepokoiła się.
- Oczywiście, jesteś lekka jak piórko.
Przez resztę trasy milczeli. Ville przyglądał się dziewczynie. Po policzkach spływały jej łzy bólu. Pomyślał, że musi być bardzo na ten bodziec wrażliwa. Delikatnie otarł te małe łezki.
- Postaraj się nie płakać, bo łzy zamarzną na tym mrozie.
Było coś takiego w jego głosie, że momentalnie się uspokoiła...
***
- Mówiłam ci, żebyś uważała... – gderała Tiia, zakładając bandaż elastyczny na nogę przybranej córki.
Karolina siedziała spokojnie, wcale nie słuchając litanii Finki. Myślała tylko o chłopaku, który w tak malowniczy sposób odprowadził ją do domu.
***
Przepraszam za egoizm, obiecuję się poprawić J


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anja
Administator
Administator



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Legnica

PostWysłany: Pią 21:56, 23 Lis 2007    Temat postu:

-------
Po weekendzie Anja przyszła do szkoły całkowicie przygnębiona. Pocieszała ją jedynie myśl, że nadrobiła wszystkie zaległości, a nawet nauczyła się rzeczy ponadprogramowych. Wszystko było dla niej jednak bezsensowne w obliczu wyjazdu Denisa do Rosji.
- Hej - powiedziała Anja, która starała się zachować pozory szczęśliwej dziewczyny.
- Hej, wiemy co się stało - powiedziała Karcia przyjacielsko przytulając ją do siebie.
- Widzę, że wieści w tej szkole rozchodzą się z prędkością światła - Anja próbowała być zabawna, ale dzisiaj wyraźnie nie miała ochoty na żarty.
- Anja, nie martw się. Przecież to nie koniec świata - powiedział znajomy głos zza jej pleców. Tak, to przecież Arttu Lappi. Czego on może znowu ode mnie chcieć? - zastanawiała się dziewczyna. - No tak, mieliśmy zostać przyjaciółmi, ale właśnie teraz najmniej mnie to obchodzi. Właściwie co ja myślę? Arttu bardzo i to bardzo mnie obchodzi. Dlaczego nie może po prostu przytulić mnie tak, jak kiedyś? Wszystko byłoby piękniejsze, lepsze oraz łatwiejsze. Może właśnie wtedy chociaż na chwilę nie myślałabym o Denisie. Bezsenność z jego powodu nie należy do najmilszych rzeczy.
- Arttu? Właściwie jestem zdziwiona Twoim zainteresowaniem moją osobą - dziewczyna nie kryła zdziwienia.
- Przecież wciąż jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - zapytał nieśmiało Lappi swoim najbardziej dobrotliwym z dobrotliwych tonów.
- Ale on ma piękny uśmiech. Te czyste, błękitne oczy. Prawie takie jak Denis - pomyślała Anja.
- Anja? Coś się stało?
- Tak, tak, oczywiście, że jesteśmy przyjaciółmi - powiedziała dziewczyna, po czym pomyślała - Niestety jedynie ptzyjaciółmi, bo zapewne już poderwałeś jakąś dziewczynę w ramach pocieszenia po stratach ukochanej.
- Słuchaj Arttu, straciłam właśnie najbliższą mi na świecie osobę, nagle mój były chłopak mnie pociesza, a zaraz mam w - f z Plamenem Konstantinovem, który ostatnio nie wywalił mnie z sali gimnastycznej. Nie sądzisz, że to za dużo jak na dzień? Naprawdę, wolałabym być sama albo przynajmniej z najbliższymi przyjaciółkami.
- Jak chcesz - powiedział zasmucony chłopak po czym odszedł do swoich kolegów.
-------
Anję, oprócz wyjazdu Denisa, nie denerwowało zainteresowanie Arttu, ale zainteresowanie nie jako osoby, która ją kocha, ale osoby będącej "tylko" (chociaż może aż) jej przyjacielem. Wkurzało ją to, iż mógł sobie znaleźć inną, bo dziewczyna nadal go kochała, ale niedawno została przez niego odrzucona. Postanowiła jednak, że się nie podda. Nie w sytuacji kiedy chodzi o Arttu Lappi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum poświęcone fińskim skokom narciarskim Strona Główna -> Fińska kadra Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 21 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin